Kwiecień 2020 zapisze się w historii USA jako wyjątkowo upalny i burzowy. Na południu i południowym wschodzie mamy do czynienia z upałami, a pogoda bardziej przypomina ta letnią niż wiosenną.
Temperatury przekraczające 30 stopni Celsjusza są ostatnio w Stanach normą, a przypomnijmy, że ponad 30 stopni na termometrach to już upał. Od wielu dni (tygodni) do południowych stanów USA napływa bardzo rozgrzane powietrze znad Zatoki Meksykańskiej. Powietrze to wlewa się do Teksasu, Luizjany, aż po Florydę.
W gorącym, zwrotnikowym powietrzu gromadzi się potężna dawka energii dostępnej konwekcyjnie. Doprowadza to do powstawania bardzo silnych burz, które często w formie linii, czy układów wielokomórkowych przemierzają setki kilometrów czyniąc szkody. W ostatnich tygodniach o burzach w USA pisaliśmy już wielokrotnie.
O tym z jak rozległymi układami burzowymi mamy do czynienia w USA niech świadczy powyższa grafika. Przedstawia ona wyładowania atmosferyczne, które padły w przeciągu jednej doby między 23, a 24 kwietnia.
Gorące powietrze z południa to nie tylko burze. To również bardzo wysokie temperatury. W wielu miastach na południu USA padły miesięczne rekordy temperatury za miesiąc kwiecień. 20 kwietnia w Miami mieliśmy do czynienia z prawdziwym upałem. Termometry wskazały 97 stopni Fahrenheita. W przeliczeniu na skalę Celsjusza daje to aż 36.1 stopni ciepła. Warto również dodać, że na Florydzie w kwietniu termometry wskazywały już 4 razy ponad 34.5 stopni Celsjusza. Na ten moment nic nie wskazuje na zmianę pogody na południu USA. Mieszkańcy regionów nadal nękani będą wysokimi temperaturami i nawalnymi burzami.