
No i pobłyskało się wczoraj w okolicach Lublina. My oczywiście pogoniliśmy za burzą, a to jak głupia uciekła na północ, w stronę Lubartowa, później jezior i Parczewa. Jakby moja żona była tak niegrzeczna, jak te lubelskie burze, to ja nie wiem co to by było. Tak, czy inaczej kilka zdjęć wpadło (burzy, nie zony) i jesteśmy zadowoleni.
Teraz kilkudniowy odpoczynek od burz. Dziś się trochę ochłodziło, na zachodzie kilka stopni powyżej dwudziestki, na wschodzie też kilka, ale o kilka więcej, czyli do 26 stopni. Deszczu się raczej dziś nie spodziewajmy. Przed nami kolejny, miły,letni i słoneczny dzień. W sam raz na aktywność na świeżym powietrzu. Propos. Biegać zacząłem. Na ten moment to droga przez mękę. Po godzince truchtu, mam ciemno przed oczyma, ale specjaliści piszą,że po 8 tygodniach jest lepiej. Za mną 4 tygodnie. Jest lepiej, bo liczba ciemnych plam przed oczami spadła z miliona do 100 tysięcy, ale nadal końcówka biegu przyjemnością jeszcze nie jest 😉
Biegajcie, grajcie w piłę, jeździjcie na rowerze. Ruszajcie się na świeżym powietrzu. Póki jeszcze ciepło, bo pamiętajmy, winter is coming.