Przeważający obszar Polski jest na skraju klina wyżu znad Anglii. Znajdować mamy się w dość chłodnej, przetransformowanej masie powietrza arktycznego, jakie spłynęło do naszej części Europy aż z Morza Arktycznego. Jednak w zachodniej połowie kraju ma być to głównie masa polarno-morska z obszarem źródłowym w rejonie Morza Północnego, ale także Norweskiego. Największe prawdopodobieństwo burz będzie dziś na zachodzie. Na pozostałym obszarze opady i burze nie są prognozowane.
Największe prawdopodobieństwo słabych burz jest na zachodzie Polski. Tam modele prognozują nieco większe nagromadzenie wilgoci, co w połączeniu z lokalnymi, na ogół niezbyt silnymi strefami zbieżności wiatru prowadzić ma do inicjacji chmur Cumulonimbus.
Zawartość wody opadowej w pionowym słupie powietrza nie przekroczy 25 mm. Energia dostępna drogą konwekcyjną oscylować ma w przedziale od 100 J/kg do 400 J/kg. Pewnym utrudnieniem dla rozwoju chmur Cumulonimbus może być zaznaczająca się inwersja związana z klinem wyżu znad Anglii.
Ze względu na niewielką różnicę ciśnienia przepływ mas powietrza ma być niewielki chmury Cumulonimbus nie będą łączyć się w bardziej zorganizowane struktury wielokomórkowe. Przeważnie mają być to pojedyncze komórki opadowe z niskim ryzykiem elektryzacji w chmurach Cumulonimbus.
Komórkom konwekcyjnym towarzyszyć mają słabe opady deszczu z możliwą akumulacją od 5 mm do 10 mm, punktowo porywy wiatru do 60 km/h. Istnieje ryzyko opadów niewielkiego gradu, szczególnie na obszarach wyżej wyniesionych.
Pierwsze z nich możliwe są już w pierwszej części dnia, najwięcej krótkotrwałych komórek konwekcyjnych ma być popołudniu. Pod wieczór atmosfera zacznie się stabilizować i chmury Cumulonimbus zaczną zanikać.
Prognozowany obszar burz w poniedziałek przez IMGW-PIB
Prognoza pogody na poniedziałek (IMGW-PIB)
Bieżące położenie opadów i burz poniżej
Wieloletni pasjonat meteorologii, zjawisk konwekcyjnych z głównym naciskiem na burze. Interesuje go również metrologia i wiarygodne pomiar wielkości fizycznych w meteorologii. Oprócz tego jest wieloletnim operatorem drona z uprawnieniami nadanymi przez ULC
Porównałem temperatury w grafice przedstawiającej prognozy temperaturowe dla Polski na rok 2050 (opracowanej przez WWF) z grafiką przedstawiającą maksymalne temperatury dla Polski w roku obecnym (opublikowaną na serwisie Twoja Pogoda).
Miasta gdzie maksymalna temperatura w Polsce w roku obecnym była taka sama lub większa w porównaniu z katastroficznymi prognozami WWF:
MIASTO = MAXTEMP2019 / WWF
-Szczecin = 35,1*C / 34*C
-Gdańsk/Sopot = 34*C / 34*C
-Suwałki = 33*C / 33*C
-Gorzów Wielkopolski = 36,5*C / 36*C
-Poznań = 38*C / 37*C
Wnioski?
Wnioski są proste. Można z nich wysnuć naciąganą teorię, że w 2050 roku 40*C będzie traktowane jako „da się wytrzymać, dobrze, że nie ma 50”. Oczywiście tak nie musi koniecznie być. To tylko daleko posunięte rozważania. Ale porównując obecne szczyty temperaturowe z tymi katastroficznymi na połowę wieku, włosy zaczynają jeżyć się na głowie.
Specjaliści z WWF przesadzili, żeby uwidocznić skalę problemu? W świetle minionego czerwca, takie uwidocznienie szału nie robi. Owszem, jest wiele miast na mapce WWF, gdzie N A D A L są wyższe temperatury prognozowane od tych czerwcowych. Ale doganiamy, doganiamy. Jeszcze z pięć czy dziesięć lat i wszystkie będą przegonione. Tak uważam. Tak oceniam tempo wzrostu. Nie jest dobrze.