Prognoza pogody na 27 września 2019 r, sprawdźmy co czeka nas w pogodzie, w piątek na obszarze Polski.
W piątek Polska znajdzie w zasięgu niżu o imieniu „LYSANDER” znad Wysp Brytyjskich, natomiast z zachodu do centrum naszego kraju ma przemieszczać się zatoka z układem frontów atmosferycznych. Z zachodu na głównych poziomach izobarycznych nadal napływać będzie powietrze polarne morskie, przejściowo cieplejsze, zwłaszcza w ciepłym wycinku niżu.
Sytuacja synoptyczna na dzień 27 września 2019 r. godzina 12 UTC
Pogoda. Możliwe burze na północnym-zachodzie naszego kraju
W piątek niewielkie ryzyko burz będzie na północnym-zachodzie naszego kraju, gdzie zaznaczy się w drugiej części dnia front chłodny. Tuż przed nim zalegać ma masa pochodzenia polarno morskiego, znacznie cieplejsza, co pod wpływem wymuszeń na linii frontu może prowadzić do rozwoju chmur Cumulonimbus.
Prognoza pogody na piątek (IMGW-PIB)
Burze, jeśli w ogóle powstaną nie będą groźne. Wystąpić mogą pojedyncze wyładowania atmosferyczne, miejscami opady deszczu przekroczyć 15 mm, wiatr w czasie burz do 65 km/h. Istnieje niskie ryzyko burz.
Już nad ranem dotrą do zachodniej Polski opady na froncie ciepłym, które przemieszczać będą się na wschód. System frontów atmosferycznych przewędruje przez Polskę, natomiast w sobotę cały nasz kraj znajdzie się w chłodniejszej i bardziej chwiejnej masie, co sprzyjać intensywnemu rozwojowi chmur Cumulonimbus z przelotnymi opadami a nawet burzami.
Prognozowany zasięg opadów (symulowane echa radarowe) w piątek przez model SWISS-HD o wysokiej rozdzielczości na obszarze Polski, najpierw zacznie padać na zachodzie, następnie opady przesuwać zaczną się na wschód i dotrą dopiero wieczorem bądź w nocy z piątku na sobotę. Lokalne i słabe opady konwekcyjne wystąpią już w pierwszej części dnia w centrum i na wschodzie.
BIEŻĄCE POŁOŻENIE OPADÓW PONIŻEJ
Kiedyś, przy początkach cywilizacji, ludzie mieszkali w lepiankach. Nie mieli w nich okien jako takich, tylko zwykłe otwory, żeby popatrzeć na zewnątrz ze środka czy jakieś dzikie zwierzęta nie podchodzą i nie zagrażają rodzinie. Otwory te zakrywali gałęziami z liśćmi, co pozwalało im w pewnym stopniu odgradzać się od zewnętrznego świata, mrozu czy wiatru. Nie było to idealne rozwiązanie, ale lepszego nie znali.
Przenieśmy się do jednej z osad w zachodniej Anglii. A konkretnie do lepianki pewnego pomysłowego młodzieńca. Któregoś jesiennego dnia nagle zerwał się silny wiatr, wdmuchując gałęzie do środka i odsłaniając otwór okienny. Młody człowiek chwycił gałęzie i zakrył nimi okno. Jednak porywy wiatru znów zrzuciły gałęzie do środka jego domostwa. Zatem kolejny raz ułożył je w dedykowanym miejscu, tym razem trzymając je, by zapewniać domownikom względne ciepło i komfort. Po jakimś czasie zaczęły go boleć ręce od tego trzymania i odszedł od otworu okiennego, by zasiąść przy małym ognisku rozpalanym w środku. By ogrzewać się przy ogniu razem z partnerką i ich dwoma małymi potomkami. Wtedy wiatr trzeci raz wypchnął gałęzie do środka. Młodzieniec wkurzył się niemiłosiernie. Do tego jego partnerka zwróciła mu uwagę, że wiatr wlatuje do środka.
-Wind! – powiedziała z wyrzutem.
Chłopak spojrzał na wybrankę.
-Wind? Ohhh… – odpowiedział cynicznie.
Wtedy w jego głowie zrodził się pomysł. Tak związać ze sobą odpowiednio urwane gałęzie, by stanowiły obramowanie, które utwierdzi w innych gałęziach wbitych wewnątrz otworu przez który wlatywał wiatr. Wewnątrz tego obramowania wpleść kolejne gałęzie, mocno trzymające się owej ramy. I do tego przyczepić gałęzie z liśćmi. Ułożywszy sobie w głowie cały plan, powtórzył ukochanej…
-Wind? Ohhh…
I tak narodził się termin „window”. Czyli okno. Czyli osłona domostwa przed wiatrem.
Opracowane na podstawie natchnienia powodowanego faktem, iż za cztery dni przez nasz kraj przechodzić będzie wichura.